wtorek, 29 lipca 2014

Holdenka: Kocie perypetie

Hej wszystkim!
Na samym początku trzeba wspomnieć, że dziś święto. Dzisiaj AGRA obchodzi swoje urodziny!
Niestety, ze względu na dzielącą nas odległość, nie  możemy świętować razem.
Życzymy jej wszystkiego najlepszego!!!

***
Tytuł posta wskazuje na moje powiązanie z kotami. A konkretnie z jednym, albo raczej jedną, kotką o imieniu Balbina. Jak każdy kociak, jest ona prawdziwą gwiazdą ;) Jednak, mimo iż mieszka w domu, nie zachowuje się jak kanapowy król, nie uważa się za najważniejszą postać w pomieszczeniu, raczej unika ludzi. Kiedy wyjeżdżamy na wieś, budzi się w niej instynkt - całe dnie poluje na owady, ptaki, ostatnio nawet złapała mysz! Jestem z niej dumna, bo przecież w mieście nie ma kontaktu z naturą. A i najważniejsze - ostatnio nawet pozwala się głaskać :)
 

Balbina vs Szczupak!
W szafie się śpi
Tradycyjnie - na łóżku - też
Pozdrawiam moich fanów również z fotela (celebrytka)
(Jeszcze szczupła) kocica na święta

W pralce też jest fajnie!

Na koniec hit totalny - kot sąsiadki leży sobie na pościeli na balkonie (10. piętro xD)

Co sądzicie o mojej pupilce?
Pozdrawiam gorąco jak końcówka tegorocznego lipca!
Holdenka

sobota, 26 lipca 2014

AGRA: "Lucky Luke"

Witajcie!
Jako, że pogoda dziś się popsuła (akurat na weekend, po całym tygodniu piekielnych upałów), z czystej ciekawości obejrzałam pewien film. Tak, właśnie film "Lucky Luke" z 2004 roku.
Film ten długo leżał, kurząc się w czeluściach szafki... i doszłam do wniosku, że powinnam go tam zostawić.
O ile zapowiadał się w miarę ciekawie, to praktyka wyparła teorię.
Od pierwszej do ostatniej minuty - klapa. Tak właściwie to wyłączyłabym go już po pół godzinie, ale fabuła była taaaaaak wciągająca, że z nudów malowałam paznokcie i po prostu nie chciało mi się wstawać z fotela.

Po pierwsze: właśnie fabuła. Nijak nie ciekawa, maksymalnie trzy interesujące momenty w całej produkcji.

Po drugie: dubbing! GOD, SAVE THE QUEEN! Jeśli mam oglądać po-raz-enty film, w którym postacie mówią głosami J. Boberka czy O. Lubaszenki, to już wolę czytać książkę telefoniczną. Oczywiście, nie mówię, że z w/w głosami jest coś nie tak, często fajnie dopasowują się do filmu, no ale błagam! Ileż można?! Abstrachując od tego, że dla mnie dubbing w filmie W OGÓLE jest zamachem na widza, aktora, reżysera i dobry smak. W animacjach to zabieg niemal konieczny, ale w filmach jest po prostu kradzieżą głosu.

Po trzecie: No dobra, niech będzie; jest Dziki Zachód, są Bracia Daltonowie, jest Lucky Luke... UPS! No chyba nie bardzo.
O ile film z założenia raczej powinien opowiadać o sławnym kowboju, o tyle, nota bene, owego kowboja jest w nim najmniej. Wciska się do akcji parę razy, na minutkę lub dwie, pomacha rewolwerkiem i PYK! Już go nie ma.
Niby racja, że oryginalny tytuł to "Les Dalton", ale raczej niebo by nie spadło, a góry nie zadrżały, gdyby bardziej się postarali i dali Luke'owi scenariusz dłuższy niż na dwie kartki A4. Ale kto zrozumie reżyserów...

Tak więc, moi kochani, zdecydowanie odradzam. No, chyba, że ktoś naprawdę gustuje w tego typu filmach i nie przeszkadzają mu te... hmm... MAŁE niedociągnięcia.

Nie wiem, jak to skomentować... Na pewno jest im wesoło :P
Na razie to tyle. Pozdrawiam Was cieplutko i oby pogoda sprzyjała zabawom w kowboi ;)
AGRA

poniedziałek, 21 lipca 2014

AGRA: powracam skruszona

Witajcie!
Po pierwsze chcę przeprosić za długą nieobecność, ale, niestety, przypadek nie wybiera.
Po drugie dziękuję Holdence za jakże eleganckie przekazanie moich przeprosin ;) Świetna z niej przyjaciółka, prawda?
No dobrze, a teraz do rzeczy...

Ostatnimi czasy robię wszystko, żeby ograniczyć przyrost nudy. Mówiąc "wszystko", nie przesadzam. Jeśli coś Wam przyjdzie do głowy, zapewne już to przetestowałam (oczywiście, wszystko w granicach zdrowego rozsądku! Aż  T A K  mi się nie nudzi.)
Bynajmniej nie oznacza to, że przez całe dnie odbija mi palma. Te bardziej "przyziemne" czynności to m.in. oczywiście czytanie (siedząc na schodach z kubkiem herbaty)
rysowanie (wszędzie i po wszystkim)
Taaak, również po oknach...
...ale też tradycyjnie - po kartkach.
oraz obklejanie drzwi bibułkami RIZLA.
W wolnych chwilach spaceruję i podziwiam widoki
a oto, co znalazłam ostatnio, kursując po mieście:
Efekt: uśmiech dookoła głowy :D
Na chwilę obecną to wszystko. Nic nie wskazuje na to, żeby miał się zdarzyć kolejny problem techniczny, więc obiecuję, że napiszę niebawem.
Pozdrawiam!
AGRA


środa, 16 lipca 2014

Holdenka: "Slumdog. Milioner z ulicy"

Od razu przekazuję przeprosiny od AGRY: Z powodu problemów technicznych nie będzie miała w najbliższym czasie możliwości dodania posta. Wybaczamy jej, prawda?

***
Oglądałam wczoraj film, który niesamowicie przypadł mi do gustu - "Slumdog Millionaire"
Jamal Malik, 18-letni mieszkaniec Juhu, indyjskiej dzielnicy nędzy, dostaje się do słynnego teleturnieju, w którym główna wygrana to 20 milionów rupii. Ku zdumieniu publiczności w studiu oraz cynicznego prowadzącego, chłopak odpowiada bezbłędnie na kolejne pytania. Przed ostatnim pytaniem za główną sumę, zostaje oskarżony o oszustwo i aresztowany. Podczas brutalnego przesłuchania jest zmuszany do wyjawienia sposobu, w jaki oszukiwał. Jednak młody mężczyzna mówi prawdę: znał wszystkie odpowiedzi. Opowiada wstrząsającą historię swojego życia. Wciągająca historia, ukazująca prawdziwe życie w indyjskich slumsach, gdzie nikt nie baczy na moralność czy zasady, lecz stara się po prostu przetrwać. Doskonale pokazano "szarą strefę", gangsterski światek, wykorzystywanie dzieci, które, nieświadome tego, są wdzięczne za zapewnienie wiktu, a potem żyją według wpojonych wartości, albo raczej ich braku. Zachwyciły mnie mistrzowskie zdjęcia, dobrana muzyka i gra aktorska. Z pewnością ten film zasługuje na liczne nagrody, które mu przyznano.
Kiedy zabierałam się do filmu myślałam, że najpierw pokazany zostanie cały teleturniej, a potem dopiero główny bohater rozpocznie opowieść, jednak w filmie wydarzenia są poprzeplatanie, co, jak mi się wydaje, było bardzo dobrym rozwiązaniem - historia życia Jamala mogłaby się znudzić, jeśli byłaby przedstawiona jednym ciągiem - a tak, przez przerywanie urywkami z teleturnieju i scenami z przesłuchania, utrzymuje w napięciu i wręcz nie pozwala się oderwać.
Bardzo podoba mi się obsada, zwłaszcza Dev Patel w roli Jamala i Madhur Mittal jako okrutny brat głównego bohatera, Salim. 
Kilka zdjęć z filmu:

Oficjalny polski poster
Bardzo polecam tę produkcję. Na ogół jestem dość krytyczna wobec filmów - muszą być naprawdę dobre, żebym była im przychylna. W tym jestem całkowicie zakochana!
Napiszcie koniecznie, co o nim sądzicie!
Trzymajcie się ciepło!
Holdenka

czwartek, 10 lipca 2014

Holdenka: moje hity lipca

Cześć, Kochani!
Lipiec rozgościł się u nas na dobre, a co za tym idzie - upały, burze i dużo radości, a zarazem brak sił na cokolwiek ze względu na pot zalewający skronie przy najmniejszym ruchu - ale to nieodzowny element wakacji <3
Dziś słońce trochę nam odpuściło, więc mój poziom energii oraz twórczości poszedł w górę, dlatego chcę się z Wami podzielić moimi ulubionymi... rzeczami? Albo (jak tytuł bloga wskazuje) raczej obsesjami.

Lipiec wg Holdenki:
1. Złoty lakier do paznokci - decyzja o kupnie spontaniczna, ale okazała się być doskonałą! Uwielbiam go, pasuje do wszystkiego, świetnie prezentuje się zarówno na paznokciach u rąk, jak i u nóg.
Kupiony 7 lipca :)


2. Trening z Ewą Chodakowską - podjęłam wyzwanie i ćwiczę sobie 4-5 razy w tygodniu. Najczęściej "Turbo wyzwanie". Póki co mam dużo motywacji, ale nie liczę na jakieś TURBOefekty :)
Trochę uległam modzie na Chodakowską
 
3. Cukinia z grilla - coś pysznego!
Obierz cukinię ze skóry, pokrój w cieniutkie plasterki, natrzyj odrobiną oliwy i wrzucaj na ruszt! 
4. Sia - "Chandelier"
Jestem totalnie zakochana zarówno w utworze, jak i w teledysku, są po prostu magiczne. Barwa głosu Sii uzależnia. I ta balerina!
Niektórzy dopatrują się niewiadomo czego w tym teledysku, znalazłam genialny artykuł o klipie. LINK
Obejrzałam w internecie więcej występów Maddie Ziegler, jest niesamowita.

To by było na tyle, jeśli chodzi o lipiec. Postaram się co miesiąc dzielić się z Wami tym, co mnie najbardziej jara w danym czasie.
Trzymajcie się ciepło!!! <3
Holdenka


poniedziałek, 7 lipca 2014

AGRA i Holdenka - SHERLOCKED

Witajcie!
Choć dzielą nas setki kilometrów, dzisiejszą notkę napiszemy wspólnie. Powód jest prosty:


Dziś chcemy pokazać światu, że wierzymy. Bo kto nie wierzy w Sherlocka Holmesa i Doktora Watsona?
Jest to także pewnego rodzaju ukłon złożony sir Arturowi Conan Doyle'owi. Genialny pisarz, który odszedł z tego świata pozostawiając nam w spadku największego detektywa wszech czasów.
Co z tego, że próbował się go pozbyć, wrzucając w topiele wodospadu Reichenbach? Sherlock żyje i razem z Johnem Watsonem są gotowi rozwiązać jeszcze niejedną zagadkę.
A Wy? Czy jesteście gotowi?


AGRA


Holdenka



A poniżej owoce naszej radosnej twórczości:

Holmes i Watson czuwają! Miasto może czuć się bezpieczne!












AGRA i Holdenka.

sobota, 5 lipca 2014

AGRA: Pierwsze wrażenie...

Pergaminu nie mam, ale notes zawsze w pogotowiu ;)
Witajcie :)
Dzisiaj napiszę ja - Gosia, czyli AGRA.

Można powiedzieć, że jestem w swoim żywiole; Każda okazja do pisania to dobra okazja ;) To jeden z moich sposobów, żeby przetrwać momenty nudy i nie zacząć panicznie krzyczeć.





Czasami mam wrażenie, że tak właśnie wyglądam...

Inne ulubione zajęcia to rysowanie, śpiewanie, a przede wszystkim czytanie.
Czytam dużo i nieopanowanie, odkąd tylko nauczyłam się odróżniać M od W.
Moje pierwsze wielkie próby przeczytania dzieł Tolkiena (którego jestem zadeklarowaną miłośniczką) rozpoczęły się w pierwszej klasie podstawówki. Niestety, skończyło się na dogłębnym przestudiowaniu okładki i strony tytułowej; Dalsza część była wypełniona słowami zbyt skomplikowanymi jak na mój siedmioletni umysł. Na szczęście, udało mi się nadrobić zaległości ;)
 
Dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej:

IDEALNY obiekt inspiracji. A podobno tacy nie istnieją...?
 
 
 
 
 
Odnośnie rysowania. Rysuję wszystko, co się da i jeszcze więcej: portrety, martwą naturę, krajobrazy i wszelkie niestworzone cuda, jakie zrodzą się w mojej głowie. Ostatnimi czasy obiektem inspiracji jest oczywiście SHERLOCK. To chyba jeszcze nie zakrawa na obsesję?
 
 
O śpiewaniu nie będę się rozpisywać... Napiszę tylko, że śpiewam przy każdej okazji, niekoniecznie odpowiedniej dla innych ;) Bywają mniejsze i większe protesty, bywa też, że nie ma ich w ogóle. Ale to chyba kwestia humoru.


 
Do szczęścia nie trzeba wiele.

Miejsca, które mnie fascynują to Irlandia, Hiszpania i Londyn.

Aktualnie jestem w Irlandii. Pięknej, malowniczej i wiecznie zielonej. Pozostałe... Może kiedyś? Marzenia to piękna rzecz.









Costa del Sol

Londyn w całej krasie

Z całego serca starałam się nie przynudzić. Sami zdecydujcie, czy mi się udało :)
Pozdrawiam i do następnego postu!
AGRA