wtorek, 23 grudnia 2014

AGRA i Holdenka - Wesołych Świąt :)

Kochani!

Oj, długo nas tu nie było! Wybaczcie.
Szkoła, obowiązki, szkoła, lekcje, szkoła, 'Sherlock', szkoła... no i spać też trzeba (podobno).

Ale, ale! Jutro Wigilia, więc już dzisiaj składamy Wam świąteczne życzenia!
Zdrowia, szczęścia, pomyślności... UCH! Każdy każdemu co roku życzy to samo! To dość nudne i oklepane, nie uważacie?
A jako, że my (AGRA i Holdenka) nudy nie znosimy, to chcemy po prostu, abyście te Święta spędzili tak, jak lubicie :) Czy to czytając książki, czy to oglądając "Kevina", czy to zajadając się makowcem, czy po prostu siedząc przy kominku z kubkiem kakao w ręku :)

No i na pewno szampana na Sylwestra. A w Nowym Roku... Żeby udało się dotrzymać noworocznych postanowień. Albo chociaż jednego. Wszystko małymi kroczkami ;)

Jedno z naszych noworocznych postanowień obejmuje uchronienie tego bloga przed zapadnięciem się w czeluście zapomnienia... Czy nam się uda? Nowy Rok pokaże ;) Bo któż z nas nie lubi niespodzianek?

Jeszcze raz wszystkiego, czego tylko sobie zamarzycie!

HO-HO-HO!

AGRA i Holdenka



czwartek, 28 sierpnia 2014

AGRA - Save Undershaw

Mój dzisiejszy post powstał pod wpływem oburzenia, jakiego doznałam czytając pewną informację... Ale od początku.

Kupiłam książkę "Pusty Dom Sherlocka". Powstała ona dzięki zaangażowaniu fanów z całego świata, którzy napisali swoje własne opowiadania i wiersze poświęcone słynnemu detektywowi, a Sherlockology umieściło je w jednym tomie.

Jak się okazało, książka powstała z myślą o uratowaniu dawnego domu sir Arthura Conan Doyle’a - Undershaw, w ramach akcji Undershaw Preservation Trust, której patronem jest sam Mark Gatiss.
Pisarz sam zlecił wybudowanie tego budynku, jak również miał wkład w jego projekt. Mieszkał tam ponad 10 lat. Undershaw było świadkiem powstania wielu słynnych dzieł pisarza, w tym „Psa Baskerville’ów” i „Powrotu Sherlocka Holmesa”. Można śmiało stwierdzić, że tamte mury są duszą Conan Doyle'a.

A teraz? Teraz trwa wyścig między UPT, a deweloperem, który kupił całą posiadłość i zamierza na jej terenie dokonać zmian, które całkowicie zniszczą wartość historyczną tego miejsca.

Na szczęście, dzięki zaangażowaniu setek osób z wielu krajów i samej kampanii udało się powstrzymać plany dewelopera.
Ale czy na długo?
 
Tantiemy ze sprzedaży książki są przekazywane UPT w celu ocalenia Undershaw.
Bo czy można tak po prostu pozbyć się miejsca, gdzie Conan Doyle przyjmował Brama Stokera, E. W. Hornunga, Virginię Woolf i wielu innych? Uśmiercić jedynego pozostałego świadka narodzin Psa Baskerville'ów i zmartwychwstania Sherlocka Holmesa?
 
Wbrew pozorom, aby wspomóc UPT nie trzeba zaraz lecieć do Surrey, przykuwać się do frontowych drzwi i strajkować dniem i nocą, wymachując płonącymi pochodniami.
Wystarczy podpisać PETYCJĘ (nie bójcie się okienka, które wyskoczy po podpisaniu; nie trzeba darowizn).
Pomóżcie. Razem możemy ocalić Undershaw i wspomnienia, jakie kryją się w jego murach.
Bo czyż każdy z nas nie jest wart tego, żeby o nim pamiętać?
 
UNDERSHAW
Nasz Patron - M.G.
(Tak, też nie rozumiem tych baczków...)






 
 

AGRA

wtorek, 12 sierpnia 2014

Holdenka: Twiggy - piękna...?

Cześć wszystkim :)
Ostatnio szukałam zdjęcia na tapetę - myślałam o Audrey Hepburn lub Marilyn Monroe, a potem trafiłam na jakiegoś bloga z mnóstwem zdjęć piękności "z tamtych lat". Tak trafiłam na Twiggy - o której oczywiście słyszałam, ale nigdy nie poświęciłam choćby chwili, aby jej się przyjrzeć.
Najsłynniejsza modelka lat 60. Dzięki niej (przez nią!!!) zmienił się kanon kobiecej urody - krągłości stały się passe. Jej znaki charakterystyczne to chłopięca, wychudzona sylwetka, "przylizana" fryzura oraz makijaż oczu - wielkie sztuczne rzęsy i nietypowa kreska nad górną powieką.
Zmiana w pożądanym przez świat ciele kobiecym był drastyczna - po erze obfitych kształtów lat 50., nagle projektanci mody oszaleli na punkcie chudości młodziutkiej Twiggy, która figurę zawdzięczała genom - jak sama wspomniała, była "śmieszną nastolatką, same rzęsy i nogi".
Ta niekonwencjonalna piękność stała się inspiracją dla setek tysięcy młodych dziewcząt - prawdopodobnie za jej przyczyną świat opętała pierwsza plaga anoreksji, setki nastolatek w pogoni za sylwetką gwiazdy mody poszło do grobu.
 
Taki kanon piękna został aż do dziś
 Jednak co by nie rzec - ta kobieta naprawdę była - i jest - niebywałą pięknością. Mnie jej chude nogi i ręce bardzo się podobają. To tylko kwestia gustu. Ale twarzy Twiggy urody chyba nikt nie odmówi.

Zostawiam Was z końcową porcją zdjęć. Co o niej sądzicie?
No proszę!

Cudo!!! 

Moje ulubione


Pozdrawiam wszystkich czytelników!
Holdenka

czwartek, 7 sierpnia 2014

AGRA: Lakierowe inspiracje

Witajcie!
Zainspirowana postem Holdenki (jeszcze raz dziękuję za życzenia!), postanowiłam stworzyć coś... kociego. Postawiłam na lakier. Oczywiście do paznokci.


Pierwsze podejście jest najtrudniejsze. Na szczęście, mama nie miała nic przeciwko testom na jej paznokciach.
Wystarczył lakier i najzwyklejsza wykałaczka.

Ale, jak to czasami bywa, rozkręciłam się i na kocim motywie się nie skończyło.
 
Efekty ZASHERLOCKOWANIA - sherlockowa tapeta.

Trochę dziobania jest, ale warto :)
 
Te już moje.
Gazetowe paznokcie - nowe odkrycie. Bardzo fajnie wyglądają, a do tego wykonanie proste jak budowa cepa.
Potrzebne materiały: lakier (najlepiej biały, ale to kwestia gustu; byle jasny), gazeta, alkohol/płyn po goleniu i wacik kosmetyczny/chusteczka.
Malujemy paznokcie i czekamy, aż lakier dokładnie wyschnie. Następnie przykładamy kawałek zadrukowanego papieru i dociskamy wacikiem nasączonym alkoholem. Czekamy chwilę, aby druk dobrze się odbił. Delikatnie zdejmujemy papier i voilà! Drukowane paznokcie gotowe.
Efekt ciekawy, a już na pewno oryginalny.


Oczywiście lakier do paznokci może służyć nie tylko do paznokci.
Kolejny wynalazek to... malowany kubek :D

 

Może nie jest szczytem kunsztu artystycznego, ale ileż radochy przynosi! :D

Na koniec jeszcze jeden Sherlockowy akcent... A może własna koncepcja? Chyba jedno i drugie. Z resztą, zdecydujcie sami.
 

Pozdrawiam serdecznie :)
AGRA

wtorek, 29 lipca 2014

Holdenka: Kocie perypetie

Hej wszystkim!
Na samym początku trzeba wspomnieć, że dziś święto. Dzisiaj AGRA obchodzi swoje urodziny!
Niestety, ze względu na dzielącą nas odległość, nie  możemy świętować razem.
Życzymy jej wszystkiego najlepszego!!!

***
Tytuł posta wskazuje na moje powiązanie z kotami. A konkretnie z jednym, albo raczej jedną, kotką o imieniu Balbina. Jak każdy kociak, jest ona prawdziwą gwiazdą ;) Jednak, mimo iż mieszka w domu, nie zachowuje się jak kanapowy król, nie uważa się za najważniejszą postać w pomieszczeniu, raczej unika ludzi. Kiedy wyjeżdżamy na wieś, budzi się w niej instynkt - całe dnie poluje na owady, ptaki, ostatnio nawet złapała mysz! Jestem z niej dumna, bo przecież w mieście nie ma kontaktu z naturą. A i najważniejsze - ostatnio nawet pozwala się głaskać :)
 

Balbina vs Szczupak!
W szafie się śpi
Tradycyjnie - na łóżku - też
Pozdrawiam moich fanów również z fotela (celebrytka)
(Jeszcze szczupła) kocica na święta

W pralce też jest fajnie!

Na koniec hit totalny - kot sąsiadki leży sobie na pościeli na balkonie (10. piętro xD)

Co sądzicie o mojej pupilce?
Pozdrawiam gorąco jak końcówka tegorocznego lipca!
Holdenka

sobota, 26 lipca 2014

AGRA: "Lucky Luke"

Witajcie!
Jako, że pogoda dziś się popsuła (akurat na weekend, po całym tygodniu piekielnych upałów), z czystej ciekawości obejrzałam pewien film. Tak, właśnie film "Lucky Luke" z 2004 roku.
Film ten długo leżał, kurząc się w czeluściach szafki... i doszłam do wniosku, że powinnam go tam zostawić.
O ile zapowiadał się w miarę ciekawie, to praktyka wyparła teorię.
Od pierwszej do ostatniej minuty - klapa. Tak właściwie to wyłączyłabym go już po pół godzinie, ale fabuła była taaaaaak wciągająca, że z nudów malowałam paznokcie i po prostu nie chciało mi się wstawać z fotela.

Po pierwsze: właśnie fabuła. Nijak nie ciekawa, maksymalnie trzy interesujące momenty w całej produkcji.

Po drugie: dubbing! GOD, SAVE THE QUEEN! Jeśli mam oglądać po-raz-enty film, w którym postacie mówią głosami J. Boberka czy O. Lubaszenki, to już wolę czytać książkę telefoniczną. Oczywiście, nie mówię, że z w/w głosami jest coś nie tak, często fajnie dopasowują się do filmu, no ale błagam! Ileż można?! Abstrachując od tego, że dla mnie dubbing w filmie W OGÓLE jest zamachem na widza, aktora, reżysera i dobry smak. W animacjach to zabieg niemal konieczny, ale w filmach jest po prostu kradzieżą głosu.

Po trzecie: No dobra, niech będzie; jest Dziki Zachód, są Bracia Daltonowie, jest Lucky Luke... UPS! No chyba nie bardzo.
O ile film z założenia raczej powinien opowiadać o sławnym kowboju, o tyle, nota bene, owego kowboja jest w nim najmniej. Wciska się do akcji parę razy, na minutkę lub dwie, pomacha rewolwerkiem i PYK! Już go nie ma.
Niby racja, że oryginalny tytuł to "Les Dalton", ale raczej niebo by nie spadło, a góry nie zadrżały, gdyby bardziej się postarali i dali Luke'owi scenariusz dłuższy niż na dwie kartki A4. Ale kto zrozumie reżyserów...

Tak więc, moi kochani, zdecydowanie odradzam. No, chyba, że ktoś naprawdę gustuje w tego typu filmach i nie przeszkadzają mu te... hmm... MAŁE niedociągnięcia.

Nie wiem, jak to skomentować... Na pewno jest im wesoło :P
Na razie to tyle. Pozdrawiam Was cieplutko i oby pogoda sprzyjała zabawom w kowboi ;)
AGRA

poniedziałek, 21 lipca 2014

AGRA: powracam skruszona

Witajcie!
Po pierwsze chcę przeprosić za długą nieobecność, ale, niestety, przypadek nie wybiera.
Po drugie dziękuję Holdence za jakże eleganckie przekazanie moich przeprosin ;) Świetna z niej przyjaciółka, prawda?
No dobrze, a teraz do rzeczy...

Ostatnimi czasy robię wszystko, żeby ograniczyć przyrost nudy. Mówiąc "wszystko", nie przesadzam. Jeśli coś Wam przyjdzie do głowy, zapewne już to przetestowałam (oczywiście, wszystko w granicach zdrowego rozsądku! Aż  T A K  mi się nie nudzi.)
Bynajmniej nie oznacza to, że przez całe dnie odbija mi palma. Te bardziej "przyziemne" czynności to m.in. oczywiście czytanie (siedząc na schodach z kubkiem herbaty)
rysowanie (wszędzie i po wszystkim)
Taaak, również po oknach...
...ale też tradycyjnie - po kartkach.
oraz obklejanie drzwi bibułkami RIZLA.
W wolnych chwilach spaceruję i podziwiam widoki
a oto, co znalazłam ostatnio, kursując po mieście:
Efekt: uśmiech dookoła głowy :D
Na chwilę obecną to wszystko. Nic nie wskazuje na to, żeby miał się zdarzyć kolejny problem techniczny, więc obiecuję, że napiszę niebawem.
Pozdrawiam!
AGRA