czwartek, 28 sierpnia 2014

AGRA - Save Undershaw

Mój dzisiejszy post powstał pod wpływem oburzenia, jakiego doznałam czytając pewną informację... Ale od początku.

Kupiłam książkę "Pusty Dom Sherlocka". Powstała ona dzięki zaangażowaniu fanów z całego świata, którzy napisali swoje własne opowiadania i wiersze poświęcone słynnemu detektywowi, a Sherlockology umieściło je w jednym tomie.

Jak się okazało, książka powstała z myślą o uratowaniu dawnego domu sir Arthura Conan Doyle’a - Undershaw, w ramach akcji Undershaw Preservation Trust, której patronem jest sam Mark Gatiss.
Pisarz sam zlecił wybudowanie tego budynku, jak również miał wkład w jego projekt. Mieszkał tam ponad 10 lat. Undershaw było świadkiem powstania wielu słynnych dzieł pisarza, w tym „Psa Baskerville’ów” i „Powrotu Sherlocka Holmesa”. Można śmiało stwierdzić, że tamte mury są duszą Conan Doyle'a.

A teraz? Teraz trwa wyścig między UPT, a deweloperem, który kupił całą posiadłość i zamierza na jej terenie dokonać zmian, które całkowicie zniszczą wartość historyczną tego miejsca.

Na szczęście, dzięki zaangażowaniu setek osób z wielu krajów i samej kampanii udało się powstrzymać plany dewelopera.
Ale czy na długo?
 
Tantiemy ze sprzedaży książki są przekazywane UPT w celu ocalenia Undershaw.
Bo czy można tak po prostu pozbyć się miejsca, gdzie Conan Doyle przyjmował Brama Stokera, E. W. Hornunga, Virginię Woolf i wielu innych? Uśmiercić jedynego pozostałego świadka narodzin Psa Baskerville'ów i zmartwychwstania Sherlocka Holmesa?
 
Wbrew pozorom, aby wspomóc UPT nie trzeba zaraz lecieć do Surrey, przykuwać się do frontowych drzwi i strajkować dniem i nocą, wymachując płonącymi pochodniami.
Wystarczy podpisać PETYCJĘ (nie bójcie się okienka, które wyskoczy po podpisaniu; nie trzeba darowizn).
Pomóżcie. Razem możemy ocalić Undershaw i wspomnienia, jakie kryją się w jego murach.
Bo czyż każdy z nas nie jest wart tego, żeby o nim pamiętać?
 
UNDERSHAW
Nasz Patron - M.G.
(Tak, też nie rozumiem tych baczków...)






 
 

AGRA

wtorek, 12 sierpnia 2014

Holdenka: Twiggy - piękna...?

Cześć wszystkim :)
Ostatnio szukałam zdjęcia na tapetę - myślałam o Audrey Hepburn lub Marilyn Monroe, a potem trafiłam na jakiegoś bloga z mnóstwem zdjęć piękności "z tamtych lat". Tak trafiłam na Twiggy - o której oczywiście słyszałam, ale nigdy nie poświęciłam choćby chwili, aby jej się przyjrzeć.
Najsłynniejsza modelka lat 60. Dzięki niej (przez nią!!!) zmienił się kanon kobiecej urody - krągłości stały się passe. Jej znaki charakterystyczne to chłopięca, wychudzona sylwetka, "przylizana" fryzura oraz makijaż oczu - wielkie sztuczne rzęsy i nietypowa kreska nad górną powieką.
Zmiana w pożądanym przez świat ciele kobiecym był drastyczna - po erze obfitych kształtów lat 50., nagle projektanci mody oszaleli na punkcie chudości młodziutkiej Twiggy, która figurę zawdzięczała genom - jak sama wspomniała, była "śmieszną nastolatką, same rzęsy i nogi".
Ta niekonwencjonalna piękność stała się inspiracją dla setek tysięcy młodych dziewcząt - prawdopodobnie za jej przyczyną świat opętała pierwsza plaga anoreksji, setki nastolatek w pogoni za sylwetką gwiazdy mody poszło do grobu.
 
Taki kanon piękna został aż do dziś
 Jednak co by nie rzec - ta kobieta naprawdę była - i jest - niebywałą pięknością. Mnie jej chude nogi i ręce bardzo się podobają. To tylko kwestia gustu. Ale twarzy Twiggy urody chyba nikt nie odmówi.

Zostawiam Was z końcową porcją zdjęć. Co o niej sądzicie?
No proszę!

Cudo!!! 

Moje ulubione


Pozdrawiam wszystkich czytelników!
Holdenka

czwartek, 7 sierpnia 2014

AGRA: Lakierowe inspiracje

Witajcie!
Zainspirowana postem Holdenki (jeszcze raz dziękuję za życzenia!), postanowiłam stworzyć coś... kociego. Postawiłam na lakier. Oczywiście do paznokci.


Pierwsze podejście jest najtrudniejsze. Na szczęście, mama nie miała nic przeciwko testom na jej paznokciach.
Wystarczył lakier i najzwyklejsza wykałaczka.

Ale, jak to czasami bywa, rozkręciłam się i na kocim motywie się nie skończyło.
 
Efekty ZASHERLOCKOWANIA - sherlockowa tapeta.

Trochę dziobania jest, ale warto :)
 
Te już moje.
Gazetowe paznokcie - nowe odkrycie. Bardzo fajnie wyglądają, a do tego wykonanie proste jak budowa cepa.
Potrzebne materiały: lakier (najlepiej biały, ale to kwestia gustu; byle jasny), gazeta, alkohol/płyn po goleniu i wacik kosmetyczny/chusteczka.
Malujemy paznokcie i czekamy, aż lakier dokładnie wyschnie. Następnie przykładamy kawałek zadrukowanego papieru i dociskamy wacikiem nasączonym alkoholem. Czekamy chwilę, aby druk dobrze się odbił. Delikatnie zdejmujemy papier i voilà! Drukowane paznokcie gotowe.
Efekt ciekawy, a już na pewno oryginalny.


Oczywiście lakier do paznokci może służyć nie tylko do paznokci.
Kolejny wynalazek to... malowany kubek :D

 

Może nie jest szczytem kunsztu artystycznego, ale ileż radochy przynosi! :D

Na koniec jeszcze jeden Sherlockowy akcent... A może własna koncepcja? Chyba jedno i drugie. Z resztą, zdecydujcie sami.
 

Pozdrawiam serdecznie :)
AGRA